poniedziałek, 8 lipca 2013

Prolog. Hopes, Dreams and Volley.

  Czasami zdarzają się rzeczy, w które nie wierzyliśmy. Oczywiście nie twierdzę, że nie tkwiła we mnie ta odrobinka nadziei. Ona była zawsze, nieco przygaszona gdy leżałam w szpitalu oczekując na śmierć. Co wtedy czułam? Strach. Samotność. Smutek. 
  Zawsze byłam pogodzona z własnym losem. Żyłam z dnia na dzień nie przywiązując się do niczego ani do nikogo. No oczywiście poza moją przyjaciółką, Anką. Człowiek przecież zwariowałby sam. Była ze mną zawsze- w szczęściu i w biedzie. Dzieliła ze mną radości i smutki. Obiecała, że nigdy nie pozwoli mi się poddać. 
  Uważałam to tylko za jej wiarę i nadzieję. W głębi serca jednak na pewno wiedziała, że to nieuniknione. To znaczy... moja śmierć. Żyłyśmy z nią na co dzień starając się o niej nie myśleć. Anka robiła wszystko, bym przeżyła jak najwięcej. Bym z życia wyssała wszystko, co się da. Dzielnie jednak unikałam jednego - MIŁOŚCI. 
 I wtedy Go spotkałam. Początki nie były najprzyjemniejsze... ale on sprawił, że śmierć była najtrudniejszą rzeczą w moim życiu.  

~* * *~
Witam na moim nowym blogu:)
Zaczęły się wakacje, a ja pomyślałam, że sobie coś ciekawego popiszę. Myślałam i myślałam... no i wymyśliłam! Ot, mam fazę na ZB9, więc i o nim poniekąd będzie. 
Ale żeby was nie zanudzić na samym początku... opowiadanie nie będzie "dennym love story", na jakie się skarżycie. W biegu akcji rozwinę inną, ważniejszą kwestię i odpowiem wam na pytanie, CZY WARTO ŻYĆ. 
Julka, główna bohaterka, czasem będzie ironizować, kłócić się i zachowywac dosyć głupio. Jednak ma swoje powody, które będę ujawniać w kolejnych rozdziałach. Mam nadzieję, że ją polubicie i będziecie śledzić jej losy. 
Planuję dłuuuugie opowiadanie. Na początku akcja będzie dosyć "luzacka", a potem dla ludzi o mocnych nerwach.
Zapraszam do komentowania, chciałabym wiedzieć, ze ktokolwiek czyta :) 
Więc moi kochani, maraton czas zacząć !



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz