poniedziałek, 15 lipca 2013

`Historia portretów siatkarzy... co nieco o LŚ 2013.:)


Krzysztof  "Igła" Ignaczak; 
"Jeśli determinację, ambicję, ogromną wolę walki i niepogodzenie się z porażkami nazywa się trudnym charakterem, to rzeczywiście taki mam".




Michał "Winiar" Winiarski;
"Bez względu na to z kim gramy, zawsze staram się zagrać na 100 procent"




Zbigniew Bartman (ZB9); 
"Dlaczego mamy bać się rywali? Niech oni boją się nas. Jesteśmy mocnym zespołem"

/zdjęcia rysunków. w rzeczywistości wyglądały w sumie lepiej - tak powiadali inni/

A teraz wyjaśnię, o co chodzi! 

Wtorek, 02.07.2013r. Nasi siatkarze są byli już w Katowicach. Przez przypadek trafiam na nich z przyjaciółką pod hotelem Angelo. "Przyjdźcie później, teraz już musimy na trening..." mówi Zator, gdy prosimy o autografy. Trudno.
Zrezygnowane siedziałyśmy przez godzinę pod "Okiem Miasta" (Rondo). W końcu zebrałyśmy się w sobie, założyłyśmy siatkarskie koszulki i poszłyśmy pod Spodek.
Rozmowa z kierowcą podniosła nas na duchu. Po długim oczekiwaniu wyszli. W stadzie szukałyśmy tylko Naszej Świętej Trójcy: Zb9, Igły i Winiarskiego. "Przepraszam, możemy zdjęcia i autograf?"- Grzecznie pytałyśmy. "Jasne!"
Byłyśmy szczęśliwe jak nigdy. Ale na tym się nie skończyła nasza mała, prywatna Liga Światowa.
Portrety narysowałam w 3 dni. Czas do meczu z USA w spodku zleciał jak z bicza strzelił. Poszłyśmy pod Angelo. Tłumy fanek. Ale nie, chciałyśmy tylko to dać. Portrety w kopertach. Niestety, chłopcy wyszli dosyć późno i mimo wszystko nie poświęcili nam minutki.
Zagadałyśmy do kierowcy, żeby przekazał. Ale on się uśmiechnął i powiedział: "Nie, powinnyście same to zrobić"
Było mi smutno, że cała "akcja" nie wyszła. Ale D. mówi: "Laska, uda się!". No i udało się. W stu procentach. polska wygrała. Co to były za emocje! Polscy siatkarze do końca trzymali nas w napięciu. Mój pierwszy mecz. Zwycięstwo. nigdy tego nie zapomnę.
Mecz skończył się przed północą. Nie było szans, żeby złapać któregoś z siatkarzy. Na dworze lał jak z cebra, grzmiało i błyskało się. Istna burza. Ale to nas nie powstrzymało.
- Kierowca jest miły, dajmy mu te portrety i on je im przekaże. Przecież leje. Zmokniemy. - Marudziłam.
- Nie. Poczekamy na jakiegokolwiek siatkarza i jemu przekażemy. Bez różnicy któremu. - D. potrafiła mnie podbudować.
Stałyśmy w deszczu, pod parasolami. Ściskałam w rękach owe koperty.  Targały mną różne emocje, naprawdę.
- Patrz! - Tyrpnęła mnie.
Pozostałe dziewczyny, które czekały na autografy, również sie obejrzały.
DO autokaru wręcz biegł Winiarski z synkiem.
- Leje, nie zawracajmy mu dupy. - Przytrzymałam ją.
Ona na szczęście się uparła. Pomimo że Winiarski zbył pozostałe dziewczyny chcące autograf (Bitch please, północ, burza..), D. postawiła na swoim.
- przepraszam! Przepraszam! My tylko minutkę, sekundkę, chcemy coś dać! - Wołała. Zatrzymał się na schodkach i odwrócił z tą swoją typową miną (patrz; rysunek xd)
- Dla ciebie, Zibi`ego i Igły. przekażesz?
Spojrzał to na nas, to na koperty, jakiś taki nieogarnięty.
- Ok. - Zapewnił i wskoczył do autokaru.

Nasza Liga Światowa = 100% progress. Wyimaginowane bilety i marzenia o Spodku stały się rzeczywistością. Pierwszy raz poszłam na mecz. I od razu zdjęcia i autografy ulubionych siatkarzy. No i... z łapki do łapki, coś od serca.
Bo czasem zamiast brać, trzeba dać też coś od siebie, nie? :)

_____________________________________________________________ . . .

Może Was zaskoczę i rzucę kolejny rozdział  mojego opowiadania jeszcze dziś....? :)
Buziaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz